Wydawnictwo Oficyna
Strona główna Dziennik Muzyczny
Wydawnictwo Oficyna Kompozytorzy Dziennik Muzyczny Recenzje Instytut Neuronowy Do pobrania Krótki opis Kontakt
 
 

     

Poprzednie 

Następna

Koszalin, 01. 04. 2010 r.

 

 

 

Miałem dziś nic nie wypachniać w językowym składowisku. Po co paskudzić to cudowne zjawisko, które tak urokliwie leci na pyszczor... A i kto to na poważnie potraktuje, gdy dziś pierwszy kwietnia?

 

Ludziska przywykli robić sobie tego dnia kawały, bo to dziś prima aprilis. To tak jakby mówić, dziś jest dwunasta, bo jest południe. Albo nawet jeszcze gorzej: Pan jesteś mężczyzna, bo masz na imię Andrzej.  Albo jeszcze gorzej: to jest samochód, bo to jest auto.

 

Na szczęście w muzyce nie ma takiej paranoi. Choć w zapisie, czemu nie. Na przykład c z krzyżykiem (#) daje cis, ale d z bemolem daje des, które jest tożsame z cis. I dalej c z podwyższeniem o półton (plus jedna druga) też cis, a d z obniżeniem o półton (minus jedna druga) też da des, które jest tym samym co... już mówiłem... cis.

 

Nie rzutuje to nieco na stan paranoi ogólnej? Ano niestety, rzutuje.

 

Jednakże muzycy stronią od mówienia, że mają wokół siebie bzdury terminologiczne, że nawymyślali zbędnych określeń i się w nich pławią tylko po to, aby wyglądać na mądrzejszych.

 

Ale to przecież, jak wiadomo, żart, bo dziś pierwszy kwietnia. Muzyka żartować także umie, ale na szczęście nie krzyżykami... i bemolami, ani innymi ciemnymi znakami zabobonu.

 

 

Andrzej Marek Hendzel

 

Do góry