Wydawnictwo Oficyna
Strona główna Dziennik Muzyczny
Wydawnictwo Oficyna Kompozytorzy Dziennik Muzyczny Recenzje Instytut Neuronowy Do pobrania Krótki opis Kontakt
 
 

     

Poprzednie 

Następna

Koszalin, 19. 05. 2010 r.

 

 

 

Niedobrze mi się robi, gdy takie rzeczy wysłuchuję. „A co też to sobie autor myśli, tak zaczynając swoje wpisy? – zakrzyknie zawiedziony czytacz lub czytaczka.

 

W telewizorni wystąpił znowu przedstawiciel i szef Centralnego Klubu Biznesu w Polsce i wytokował, że teraz trzeba do szkół wprowadzić oprócz religii, przedmiot z zakresu nauki przedsiębiorczości, a dokładniej „jak się zarabia pieniądze.”. A na pytanie: „Czemu jest tak marnie z innowacyjnością polskiej gospodarki?” – były wykręty i gładkie słówka.

 

A czemu Polska stoi w ogonie i musi wszystko kupować z zagranicy, co zawiera bodaj odrobinę myśli? Ano to przecież proste jak rąbanie drewna. Za komuny partia stawiała takiego jełopka, zawistnego i tępego, by gnębił i prześladował wynalazcę i twórcę. Potem ten jełopek przeflancował się na biznesmena, bo w okresie transformacji tylko on miał zdolność kredytową i kapitał. I teraz ten przeflancowany biznesmen dalej tępi i prześladuje wynalazcę i twórcę. Czemu tak jest? Bo ma to we krwi. Takim głupcem się urodził, takim głupcem jest i takim głupcem umrze.

 

Tego nie powodują głupie przepisy, ani nadmiar kretyńskich ustaw. Tego nie zlikwiduje żaden debilny pakt o nieagresji miedzy biznesmeństwem a pracą. To musiałby ktoś wypalić z tępych łbów przy użycia rozpalonego do białości żelaza.

 

W Polsce „szef nie lubi, gdy ktoś jest mądrzejszy od niego”. Gdy twórca się potem zacznie separować od złego i brutalnego szefa i pójdzie na swoje, każą mu robić dwie rzeczy na raz: tworzyć i zarabiać pieniądze. Niestety to bardzo trudna sztuka i niechybnie się skończy albo tym, że taki przepadnie albo, że stanie się jak ci, od których uciekał. Zacznie zarabiać kasę i zapomni o twórczości.

 

Zatęchły klimacik polskości zdominuje wtedy wszystko i sprawa załatwiona. Nie będzie taki kłuł w oczy swoją pomysłowością…a mrówki wrócą do swojej nietwórczej egzystencji. Nasz delikwent też zamieni się w nietwórczą mrówkę, może mniej wydajną, bo czasem odbije mu się czkawką, że kiedyś też miał pomysły... I to koniec bajki. Ale, co najgorsze, to nasza wszawa rzeczywistość.

 

Po co o tym pisać w Dzienniku Muzycznym? A czym jest muzyka jeśli nie jest twórczością? Wtedy zamienia się w czarne myśli idących na ścięcie, jak muzycy do filharmonii. I mamy filharmoników i harmonofilów, którzy robią tam za czerń na widowni. Nudy, pustka i chałtura. A czym jest chałtura, ów rosyjskiego chowu typ dumania? Jest to pogoń za łatwym pieniądzem, pójście na  łatwiznę czyli nic więcej nic mniej jak groszoróbstwo.

 

Takich to dopiero do Centralnych Klubów Biznesiorstwa z Polski rodem. Miny jakie tępe przy tym porobią. Jakie oczy zdziwione, że im kto w dżinsach na ich sławetne pitolenie przyszedł i pierwszym rzędzie zasiada, by ich oszustwo muzyczne wykryć. Nie umieją tacy wydukać z siebie nawet jednej wolnej frazy, która jest dwuznacznie zapisana w partyturze, bo ich tego nie uczyli w szkole i patrzą, jakim to cudem taki jakiś tworzy? Jakim prawem? Kto mu pozwolił? I w czyim to on interesie tworzy?

 

I mamy powód, dlaczego ciemnota w Polsce rządzi. Tu tępy prezes, dyrektor, kierownik a nawet kierownik departamentu, albo nawet i jego złośliwy kierowca mają więcej do powiedzenia niż twórca. „A po kiego nam tu twórca, my sami tu się rządzimy i co nam trza, za pieniądze se kupimy.” – oto ich piosenka podwórkowa.

 

I kluby i inne takie stowarzyszenia miernot niczego tu nie zmienią. Bo myśleć trzeba, bo myślenie jest piękne, jest źródłem mądrości i miłości, choć tępe krytykanctwo chce, żeby stwierdzić, że miłość jest domeną prostaczków. Nie prostaczków, ale tych, którzy kochają jak dzieci, wpadają w zachwyt jak dzieci, zadziwiają się jak dzieci. Są jak dzieci. A ci, którzy tylko o kasie myślą, zabijają wszystko wokół, trują ziemię, trują powietrze i niszczą życie. Żadna twórczość się nie ostoi, gdy da się im władzę. Oni, ciemni i pozbawieni skrupułów, którzy o pasożytnictwo oskarżają twórcę, sami będąc najgorszym, najbardziej jadowitym przejawem parazytów. Nic nie wnoszą do wspólnego dziedzictwa, ale zarobić chcą na wszystkim.

 

Tego uczcie swoje dzieci, a znajdziecie się któregoś dnia na pustyni, z której nie będzie dokąd uciec. Zabijecie twórczość, bo ciemna siła egoizmu zwycięży, wmawiając wam do ostatka jak pijakowi potrzebę picia, że wasze życie to upijanie się żądzą posiadania. A na koniec, nie będzie już czego posiąść. Nawet żaden dźwięk nie pozostanie.

 

Cisza... ale przecież o to chodzi temu robactwu.

 

 

Andrzej Marek Hendzel

 

Do góry