Wydawnictwo Oficyna
Strona główna Dziennik Muzyczny
Wydawnictwo Oficyna Kompozytorzy Dziennik Muzyczny Recenzje Instytut Neuronowy Do pobrania Krótki opis Kontakt
 
 

     

Poprzednie 

Następna

Koszalin, 08. 01. 2011 r.

 

 

 

Gdzieś mi wyparowały miesiące: wrzesień, październik i listopad zeszłorocznej padliny. Nic nie będę odbudowywał, ani na siłę szukał i tworzył. W zeszłym roku zamknąłem tę kartę, ale karta ma to do siebie, że zawsze jest jakaś po niej. Bodaj w następnym tomidle.

 

Dziś zacytuję cudzą bajkę:

 

Magnat

 

Pewien z magnatów – słowem, że magnat nie lada,

Co to i dobrze pije, lepiej jeszcze jada,

Chcąc użyć po obiedzie wieczornego chłodu,

Poszedł do ogrodu.

Gdy umysł jego rozkoszą się poił,

Tak sobie roił:

„Jak mnie to bawi ta tłuszcza tak liczna,

Którą tak trwoży każda zmiana polityczna,

Co do mnie, zdania nie zmienię,

Strawność żołądka wolę niż sumienie.

I każdy rozsądny mi przyzna,

Że owe bóstwo, ojczyzna,

Jest to tylko urojenie.

Bo gdy spoczywam pod tych drzew chłodem,

Gdy mi ta ziemia jak dawniej kwiat rodzi,

Co mi do tego, kto tam po niej chodzi,

I kto tam rządzi narodem!”

Wtem świnia, co w pobliskiej kałuży leżała,

Gdy już dobrze wysłuchała,

Rzekła: Jasny Panie,

Słowo w słowo moje zdanie.

 

Drobnostką jest, że Ojczyzna z małej litery i Naród. Dziś ponoć Naród rządzi Ojczyzną. To trochę jak z proletariatem, który dyktatorował w przeszłych czasach ową dyktaturą i tyranią. Zauważmy, że i interpunkcja dziwna, raz cytatem zalatująca, a raz czyjąś dosłownością. Do kogo odnosi się podmiot bajkowy, bo wszak nie liryczny, owego genialnego obrazka... Kto jest beneficjentem tego malowidła? Ale o to mniejsza, bo najpierw zapytajmy, kto jest jego autor?

 

Franciszek Dzierżykraj-Morawski, generał napoleoński, jeden z dowódców Powstania Listopadowego – dosłownie minister wojny. Zatem tajemnica autorstwa rozwikłana. A kto jest ów podmiot, który za wszelką cenę chce być przedmiotem?

 

Dzisiaj jest nim wszechogarniający konsument – zmora naszej rzeczywistości. Wygodny, leniwy zarówno fizycznie jak i umysłowo, a o duchowości zupełnie zapominający podmiot, ale tylko w zdaniu. W rzeczywistości przedmiot dla specjalistów od rynku. Te markietanki, a w zasadzie markietanowie współczesności, dziwki idące za frontem, które oprócz swoich usług polegujących świadczyły usługi handelkowe – one to albo oni stworzyli nowy rodzaj magnaterii – kastę konsumencką. Dziś leniwy produkt konsumizmu i politykierstwa skrojonego na naszą miarę, dał pokolenie rodem z chlewika. A nawet z wielkotowarowej tuczarni. Owe wielkoformatowe przybytki są skrojone na ich miarę, jako ich świątynie i ich pałace. Tam mogą się tarzać i wylegiwać w chłodzie wielkiego systemu klimatyzacyjnego, pod czujnym okiem dobrowolnej – acz prywatnej – bezpieki.

 

Ich wersja wolności jest powolna jak ich myślenie. A może lepiej POwolna. Wolność na ich miarę skrojona, jak świńska kamizelka. Pakuje się ją do POciągu, oknami, bo nie kominem, gdyż kominy wyszły z mody jak koła szprychowe. Parowozy stoją w muzeach. Łezka idzie z oka na wierszyk sławetny, bo na stacji stoją POciągi: POwolne, superPOwolne i hiperPOwolne. Co z tego, że ich ewolucja jest ewolucją odwrotną do potrzeb? Kogo to wzrusza? Byle POciąg POwolny ruszył i POwiózł konsumenta do jego koryta. Wtedy wszyscy będą szczęśliwi i POwolni.

 

O tym jest ta bajka Morawskiego? A o czym. Nie słyszycie dudnienia tłoków, koła zgrzytają i para już się szykuje do obdzierania tarzających się ze szczeciny. Ich kwik przeraźliwy w uszach muzycznego ignoranta stanie się nowym muzycznym osiągnięciem, a atonalny chrumchot nowym gatunkiem muzycznym. Czy nie cudownie?

 

 

Andrzej Marek Hendzel

 

Do góry