Wydawnictwo Oficyna
Strona główna Dziennik Muzyczny
Wydawnictwo Oficyna Kompozytorzy Dziennik Muzyczny Recenzje Instytut Neuronowy Do pobrania Krótki opis Kontakt
 
 

     

Poprzednie 

Następna

Koszalin, 12. 03. 2011 r.

 

 

 

Są różne metody zachęty do myślenia. Diogenes z Synopy zachęcał do myślenia kawałkiem mięsa przyniesionym na próżną dyskusję w Akademii. Ale to była wielka Akademia, pisana z wielkiej litery – Akademia Platońska. Dziś skarlałe myślenie różnych postśredniowiecznych uprawnionych do wygłaszania publicznego (profesorów) jest siłą tych małych akademijek i małej akademii, która, odkąd Justynian raczył zamknąć ich wielką poprzedniczkę, została nam jako popłuczyna myślenia.

 

Ktoś powie, że noszenie mięsa na akademię to cynizm... Zgadzam się z Kotarbińskim, że widział w tym szkołę kynicką a grecki nurt w myśleniu i filozofii określał zgodnie z jego językowym pierwowzorem jako kynizm. Od κυνικός– psi.  A gdzie się podziała taka zadziorna zachęta do myślenia dzisiaj? Dziś panowie profesorowie wygłaszają swe komunały ex cathedra. Ich nadęte pojęcia są surogatem po czymś, czego w zasadzie nie rozumieją. W tępy sposób powtarzają komunały, zasłyszane od podobnych do siebie. I na tym się kończy ich misja.

 

A niestety, metoda Diogenesa jest skuteczna do dzisiaj. Może ktoś powie, że cynizm jest już potępiony na tysiące sposobów. Może tak jest, ale w myśleniu ślepych ludzi, którzy nie zauważyli, że w głupocie pokoleń cynizm stał się swoim przeciwieństwem. Stąd ta potrzeba przywrócenia jego pierwotnej nazwy – Kynizmu. Jednakże to niestety własność polszczyzny, która tak za pośrednictwem nieudolnie pojmowanej łaciny zasymilowała to pojęcie. Zauważmy jednak tego zaletę. Bo co poczną ludy, które przyjęły prawidłowo kynizm jako kynizm i nadały mu jego obecną, wypaczoną formę? My możemy przynajmniej to zróżnicować językowo.

 

Ale można inaczej... Inaczej zachęcać do myślenia. Na przykład jak Konfucjusz, który zalecał prostą metodę – swój własny przykład. Ja myślę i Wy myślcie. Nie idźcie we wszystkim moim śladem, ale myślcie. Rozważajcie każdą sprawę, zanim coś rzucicie bez ładu i składu. I wtedy nie będzie to takie bezmyślne, ale może zawrzecie w tym bodaj pierwiastek mądrości, bodaj ślad po niej. Inaczej stałe jazgotanie niewolników. Ale w takim sposobie jak i w myśleniu kynickim trzeba przyjąć twarde reguły prawa. Inaczej zaczyna się zwykła kłótnia przeradzająca się w walkę na pięści i pałki.

 

Kiedyś jakiś mądry komentator sportowy, widząc okładających się pięściami w ringu, stwierdził: „Widać jak bokserzy myślą”. No, brawo, Panowie i Panie. Dziś także widzimy takich myślących na każdym kroku. To wierne pokolenia wychowanków Platona, wszakże był zapaśnikiem. Po co takich ludzi zachęcać do czegokolwiek. A po to, by wyzwolili się z ciemnoty, jak i sam Platon wyrwał się z tego odium, gdy zaczął pisać o Sokratesie. Sam niewiele wniósł, jedynie winniśmy mu jego przeinaczenia i zaokrąglenia w myśli wielkiego filozofa. Ale skoro myśliciel nie zostawił po sobie pism, a wszystko, co po nim zostało, przychodzi do nas z ręki samozwańczych apostołów, to co zrobić?

 

Ale metoda Diogenesa jest najlepsza. Prosta i skuteczna: Przerwijcie jałowy dyskurs i zacznijcie myśleć – bodaj przez moment. Może wtedy, za jakiś czas nauczycie się tej sztuki i sami sobie przerwiecie pustą gadaninę, pieniacki słowotok – i zastanowicie się nad problemem, przerywając chatranie się wokół tego problemu. Przyjdą wtedy do każdego myślącego Muzy i może cokolwiek usłyszy więcej, niż to, co myśl podsuwa. Ktoś zakrzyknie: „A jest coś więcej?”. Otóż właśnie, jest.

 

 

Andrzej Marek Hendzel

 

 

 

Do góry