Ten tekst powinien mieć inny tytuł albo w ogóle
tytuł. Na przykład: „Jebać albo nie jebać”.
Zaraz zerwałby się jakiś prokurator jak gruszka z
wierzby i wytoczyłby działo, stosując przy tym swoją
swoistą logikę postępowania. Gdy trzeba zapobiec
podżeganiu do popełnienia przestępstwa, na przykład
do nielegalnej aborcji, gdzie mamusia z troski o córunię
zmusza ją do aborcji w imię dobra swej nienarodzonej
wnuni albo nienarodzonego wnuka, czyli ogólnie całej
rodziny, to prokuratura zaraz umarza postępowanie.
Gdy policja wtargnie do kogoś, bo wyganiał złodzieja,
ale był uprzednio zdiagnozowany i umieści go
w niepublicznym ZOZ-ie, który na mocy jakiegoś
schizofrenicznego przepisu jest oznakowany jako
szpital psychiatryczny, okaleczając przy tym
delikwenta kajdankami, gdyż twierdzi, że chorzy
psychicznie mają nadludzką siłę, a nasze
ustawodawstwo traktuje zatrzymanego nie jako
zatrzymanego tylko jak chorego, to wszystko w porządku.
Prokurator nie zrobi nic, by bodaj wyjaśnić, jakim
cudem chory do końca, aż do przekroczenia drzwi owej
słonecznej placówki, był zakuty w kajdanki, a nie w
przydługie rękawki kaftana bezpieczeństwa. Tu
prokurator – który trzyma się swojego biureczka,
żeby mu nie odfrunęło – i cała władza lokalna i
medyczna stoi i patrzy jak sroka w gnat - i nie zrobi
dosłownie nic, oprócz umorzenia postępowania. Niedługo
dla pozyskania pacjentów będą robić sobie łapanki
na ulicach i to w majestacie prawa, a zanim jakiś sąd
albo jejmość sędzina z jej rzeczoznawcami, którzy
pracują w owej placówce psychiatrycznej, zrobi
cokolwiek, to zhospitalizują 100% populacji kraju, bo
NFZ jest bogaty i ma na to, ile kto chce. Gdy trzeba
bronić się przed bandytami w mundurach, którzy
zapomnieli o powinności wobec prawa, a służą jakimś
lokalnym kacykom jakiejś akurat modnej partyjki, to
prokurator nie zrobi nic, bo brudzia już zaliczył ze
wszystkimi swoimi lokalnymi panami.
Ale jak dzieciak napisze obsceniczny tekścik na
jakiś hipotetyczny rząd, bo przecież nie zostało
sprecyzowane, o jaki rząd chodzi, to prokurator zaraz
zwarty i gotowy - i sądy niemal doraźne, bo obrażony
rząd poczuwa się zaraz do roli obrażonego, bo
wszystkie rządy to on, a tamci poza nim to nie rząd.
Co za cud w Polsce się przytrafił, wreszcie tu nierząd
nie rządzi, ale wiecznie obrażony rząd. Ale rząd mógłby
wznieść się ponad to, co wrzeszczą na ulicach i co
wypisują na murach. To by dopiero był rząd, cud
stworzenia, czysty, bo „prawdziwa cnota krytyk się
nie boi”, a tym bardziej nie bierze na siebie odium
tego, że ktoś nie lubi jakiegoś rządu. Wszak nie
napisał „Jebać rząd Rzeczypospolitej
Polskiej.”. A nawet i to nic by nie dało, bo co ten
napis oznacza? O jaki rząd chodzi? Tyle tych rządów
było. Zatem, gdyby było: „Jebać rząd Donalda
Tuska.” - to także nic by nie znaczyło, bo ten skrót
oznacza tylko, że chodzi o rząd, który uznał także
niejaki Donald Tusk – obywatel Rzeczypospolitej
Polskiej. Dopiero: „Jebać rząd Rzeczypospolitej
Polskiej, którego pierwszym ministrem jest Donald
Tusk.” - byłoby adresowane wprost. Inaczej to
adresy kalekie, bez ulicy, numeru domu, kodu
pocztowego albo miasta a na dokładkę bez kraju
pochodzenia. O przepraszam, kraju adresata.
A rząd, gdyby miał klasę, to przynajmniej ustami
swojego ministra od propagandy, ichniego rzecznika rządu
wypowiedziałby taki na przykład tekst: „Za małą
masz jebałkę.” – cytując ruski film o walce o
ojczyznę w Afganistanie, którą teraz także my
prowadzimy, jako kontynuatorzy radzieckiej misji. Ale
co by było, gdyby delikatnie mówiąc, obsceniarz
napisał skrót: „Jebać rząd RP.”? Ano wtedy
trzeba by było tylko zmienić treść komunikatu na:
„Nie dostaje ci rypałki.” – i sprawa by była
załatwiona.
A tak trąbi się, że prokuratura jest taka
niezależna a sądy jakie niezależne i jakie dożywotnie
- i wydają wyroki o byle pierdoły, czyli o obrazę
majestatu rządu. I to nie zdefiniowanego w treści
obraźliwego tekścidła namurnego czy naparkanowego,
czyli byle jakiego rządu. I przy tym całym pleceniu
o niezależnej prokuraturze. Prokuratura w Polsce jest
niezależna? A kto smaruje ten wózek, na którym
wszyscy jadą? Wszyscy razem – rząd i prokuratura.
Kto rządzi kasiorą? I bądź tu niezależny, gdy
siedzisz z sakiewce, którą zawiaduje ciemny
zawiadowca. W takim kraju byle matołek, który
napszczył na murze jakąś brednię, nie może spać
spokojnie, bo rządowy majestat nie śpi i zaraz jest
obraza majestatu. Ale, żeby obrazić majestat, taki
rząd musi mieć ten majestat. Ktoś tam musi być tym
majestatem i być tym majestatem obciążony. Nawet
dziedzicznie. A nie byle kto zaraz obrażony, bo ktoś
nie lubi rządu. W ten sposób, każda wypowiedź
krytyczna o rządzie jako pewnego rodzaju organizacji
politycznej i społecznej zaraz będzie uważana za
obelgę. Żaden filozof się nie ostanie, nawet
Sokrates, żaden dziennikarz się nie będzie mógł
spać spokojnie, oprócz tych, którzy lubią kadzić
i to dosadnie w swych rozkosznych panegirykach. Ale
nie tą drogą można zdobyć majestat, ale tylko i wyłącznie
nie zniżając się do takich podłych działań
przeciwko maluczkim. A już na pewno nie okraszając
tego kłamstwem o rozłączności prokuratury i rządu.
Na te brednie można nabrać niepiśmienny lud, ale
Polacy umieją pisać i czytać.
A z muzyką ma to tyle, że zwiedzając przybytek
rozkoszy, wspomniany na wstępie, zobaczyłem wariatów,
którzy są mili, mówią: „Dzień dobry”,
„Przepraszam” i „Dziękuję” oraz nie chcą
rozmawiać o polityce, żeby sobie nerwów nie szargać.
Zobaczcie, co za rozkoszne społeczeństwo przyszłości.
Jej namiastkowa grupa obywatelska już istnieje. Tam,
gdzie od podwórka słychać śpiewających arie
operowe i pieśni. I jak który namaże coś o jebaniu
nawet tylko odpowiednich przedstawicieli rządy, jeśli
te akurat elementy nadają się do jebania, to nikt
nikogo do odpowiedzialności nie pociągnie – bo to
wariaci. I tak ich tu w kajdanach sprowadzono, szkoda
tylko, że nie z kulą u nogi i teraz sądzi ich sędzia,
który nie zajmuje się jebaniem rządu, a jedynie
innymi skutkami jebania – na przykład
rodzinami i dziećmi. Miła atmosfera
muzykowania, spokój, żadnych prokuratorów... nawet
z Judei. I nikt tu nie chce rządu ani nierządu. Ale
muzyka by się przydała. Bo muzyka zna się na
jebaniu jak nic na Świecie.
Andrzej
Marek Hendzel
|