Wydawnictwo Oficyna
Strona główna Dziennik Muzyczny
Wydawnictwo Oficyna Kompozytorzy Dziennik Muzyczny Recenzje Instytut Neuronowy Do pobrania Krótki opis Kontakt

A+A-
 

     

Poprzednie 

Następna

Koszalin, 02. 09. 2011 r.

 

 

 

Jest wiersz tejże autorki, która napisała tę małą powieść dla wierzących w człowieka. Tejże samej Bronisławy Ostrowskiej. Napisany na początek tej hekatomby, tej rzezi, tego zamroczenia umysłowego Europejczyków...

 

Szubienica

 

Aleją kwietnych kasztanów,

Wznoszących Panu świeczniki,

Płynie wśród kurzu tumanów

Lament żołnierstwa dziki.

 

Na rynku szubienica

W wiosennym słońcu tonie,

Miasteczko w bzów koronie...

Powietrze woń przenika...

 

Płyną tupoty i krzyki,

Świsty i jęk tarabanów

Aleją kwietnych kasztanów,

Wznoszących Panu świeczniki.

 

Żołnierstwem gra ulica:

Armaty, ludzie, konie.

Na rynku szubienica,

W wiosennym słońcu tonie.

 

W zieloność ozimych łanów,

Z wichrem złowieszczej muzyki,

Idą wojacy-zbójniki

Hen – do dalekich kurhanów...

 

Już przeszli. Okiennica

Uchyla się w balkonie...

Ktoś wzniósł ku oczom dłonie

I blade słoni lica.

 

Wśród kwietnych śni kasztanów

Na rynku szubienica.

 

To chyba najlepszy wiersz o barbarzyństwie wojny, jaki czytałem. Nie ten opisujący ją post factum, gdy już się zobaczyło jatkę okopów, ale ten, który lękliwie – gdzieś zza zamkniętego okna – wysłyszał muzykę wojny z jej całym arsenałem środków zanim się zaczęła. Ta szubienica, którą sobie Europejczycy postawili sami we wzajemnej waśni. I te muzyczne zwroty „Świsty i jęk tarabanów”, „Żołnierstwem gra ulica”, „wichrem złowieszczej muzyki”, gdzie człowiek zostaje uprzedmiotowiony do roli nędznego instrumentu, na którym gra jakaś złowieszcza siła.

 

Arsenał muzyczny świstem kul, wyciem bomb, rykoszetami i wybuchami, a na koniec jękiem konających zagrał hymn głupocie ludzkiej.

 

I dzisiaj znowu Europejczycy w swojej małostkowości i głupocie pchali się do Libii. W niezgodzie, z brakiem koordynacji i planu – jak stado baranów poszli wojować. I gdyby nie zawołali ponownie Ameryki na odsiecz, to ugrzęźliby tam na całe lata. Dobrze, że nie było tam naszych samolotów, że chociaż tu nie poszliśmy w tym baranim pędzie. Wystarczy tam Włochów, Francuzów czy Norwegów. Wojownicy z psiej budy. Tylko tumult wszczynać, szubienicę nową budować. Co zrobią Arabowie i w ogóle Muzułmanie, gdy zobaczyli, jakimi miernotami są dowódcy europejskich armii? Będą czekać spokojnie? Widzieli tę karygodną nieudolność, niezgodę i brak umiejętności Europejczyków. Poczuli padlinę nosem. I co teraz zrobicie, ciołki jedne, gdy się ponownie po wiekach zjednoczą? Aleście uwarzyli piwsko, aleście zrobili interes. Nie umieliście sobie poradzić z małą i słabą Libią, a pchacie się do roli ważniaków. To nie jest mongolskie myślenie, ale objaw mongolizmu waszych przywódców. Półgłówki w garniturach, ciemnota na świeczniku – im mocniej przypalać, tym mniej światła daje. Ot i wasza muzyka, żołdactwo znowu na ulicach.

 

 

Andrzej Marek Hendzel

Do góry