Wydawnictwo Oficyna
Strona główna Dziennik Muzyczny
Wydawnictwo Oficyna Kompozytorzy Dziennik Muzyczny Recenzje Instytut Neuronowy Do pobrania Krótki opis Kontakt

A+A-
 

     

Poprzednie 

Następna

Koszalin, 31. 03. 2012 r.

 

 

 

Homer był muzykiem i to wielkim. Jego frazy są jak wodospady, katarakty i rozlewiska okolone bujnymi lasami i niezwykłymi górami. Jego refreny są jak dzwony:

 

Gdy ukończyli zaś pracę i była gotowa biesiada,

Sycili się jadłem po równi a w bród, ile dusza zapragnie.

 

A potem to samo u bogów na Olimpie, ale z innym akompaniamentem.

 

Tak to przez cały dzień ucztowali do słońca zachodu,

Sycąc się jadłem po równi a w bród, ile dusza zapragnie;

Na przecudnej formindze przygrywał im Fojbos Apollon,

Muzy zaś głosy wdzięcznymi śpiewały pieśni na zmianę.


Czy nie przedni koncert?

 

Krwawe acz zazdrosne panie głosy wdzięcznymi śpiewają, obżartusy wśród śmiertelnych i wśród bogów sycą się żarłem w sposób zadziwiająco niejasny. Co znaczy „po równi a w bród, ile dusza zapragnie”? Ot, problem do rozwałkowania w duchu filozofii greckiej. Jak rozmowa o skalach muzycznych i akordach. A może to powabny refren, który rozumowi do niczego nie służy, ale ma być chwytliwy... Mówiłem, że muzyk.

 

 

Andrzej Marek Hendzel

 
Do góry