Nazywam
się Andrzej Marek Hendzel. Nie wiem, o co chodzi, być
może ściga mnie już za to prokurator, że żyję,
pracuję i to dla muzyki. Zapewne to błąd. Wielu
zapewne by chciało mnie żywcem pogrzebać.
Są i
tacy, którzy w swej zapalczywości, literówki w
zapisie mojego nazwiska wezmą za jego inną wersję.
Na przykład na odwrocie strony tytułowej mojego
„Koncertu Majowego” jest błąd w składzie właśnie
w moim nazwisku. Ile trzeba złej woli, żeby wziąć
to za coś innego niż taką pomyłkę, kiedy na
stronie tytułowej, na okładce w dwu miejscach i w
kilku miejscach w tekście utworu jest poprawnie.
Ale,
jeżeli już mnie o to ścigają, to zapewniam wszem
wobec, że nazywam się, jak podpisuję się tu na tej
stronie i w drukowanych wersjach moich utworów. Jeśli
gdzieś jest jakiś błąd w moim nazwisku, to proszę
o wybaczenie, w stylu tego w partyturze tego koncertu,
który stanie się kiedyś legendarny – ciekawe co
pierwsze, czy błąd czy sam koncert. Człowiek pisze
słowa a diabeł robi kiksy.
Żeby
to jakoś nie zaszkodziło muzyce. A cała reszta
mniejsza. Czy jak drzewo nazwiesz inaczej niż drzewo,
to przestanie być tym, czym jest – czyli drzewem?
Nie chodzi o nazwisko, ale o człowieka. Człowiek
jest najważniejszy. Także w muzyce, a może w niej
najbardziej.
Andrzej
Marek Hendzel
|