Wydawnictwo Oficyna
Strona główna Dziennik Muzyczny
Wydawnictwo Oficyna Kompozytorzy Dziennik Muzyczny Recenzje Instytut Neuronowy Do pobrania Krótki opis Kontakt
 
 

     

Poprzednie 

Następna

Koszalin, 22. 01. 2010 r.

 

 

 

Ostatnio trochę tu navipisywałem, ale to vipadkowa strugania ważniaka przez różnych ludzi, którzy może mają nie tak poukładane w mózgownicach. Nie moja sprawa, to ich zwoje. I żaden to gordyjski węzeł, zwykły pospolity motek z koszyczka na igły i nici. Nawet szewc Dratewka nie miałby z tego żadnego pożytku, szyjąc bebechy ukatrupionej owieczki.

 

Muzyka prowadzi czasem na manowce, szczególnie tych, którym się wydaje, że to powód do wynoszenia się nad innymi. Taki Wagner na przykład z jego pyszałkowatym charakterkiem. Wychowawca różnych kulturalnych despotów i mentalności tępego gangstera, nie uwłaczając zwykłej gangsterce. Gangsterstwo polityczne bowiem, to jest zaraza, którą trzeba tępić. I jeśli emanuje na nasze życie społeczne i stosunki między ludźmi poprzez tworzenie enklaw uprzywilejowanych bubków, to takim lepiej powiedzieć kilka słów do słuchu, o ile takie bufony ten słuch mają.

 

Ale muzyka ma też inne oblicze, twórcze i piękne, gdzie rozum i mądrość nie kłócą się o ochłap, nie szamocą o byle co, a gdzie króluje geniusz ludzki. O takiej muzyce chcę tu pisać. Wszystko inne traktuję jak chwasty, które są, być może rezerwuarem materiału genetycznego, ale (ludzkość) musi się dopiero zdobyć na wysiłek, żeby z tych bezużytecznych bubli powstało coś pożytecznego. Wszystkie bowiem rośliny uprawne, zanim z nich rolnik zebrał słodki plon, były toksycznymi płodami natury, bezużytecznymi chwastami.

 

A dzisiaj chwast to chwast a cała reszta, która w tej bujności i wybujałości chwaściska próbuje wzrosnąć, tłumiona jest przez swoich lepiej uwarunkowanych sąsiadów. Oby chociaż zza miedzy. Ale nie - to tałatajstwo pakuje się z buciorami na cudze, nie szanując żadnej własności i po tym rozsiewaniu swoich dmuchawców sądzi o sobie, jako o niebieskim ptaku. Ale ptak na to narobi, wisząc gdzieś wysoko na niebie i lecąc być może do Króla Ptaków po cudowny flecik, aby zaśpiewać umiał nawet niedźwiedź.

 

 

Andrzej Marek Hendzel

 

 

 

 

Do góry