Wydawnictwo Oficyna
Strona główna Dziennik Muzyczny
Wydawnictwo Oficyna Kompozytorzy Dziennik Muzyczny Recenzje Instytut Neuronowy Do pobrania Krótki opis Kontakt

A+A-
 

     

Poprzednie 

Następna

Koszalin, 04. 09. 2013 r.

 

 

 

Napisałem dziś serenadę. Wystarczy nieco zmienić rytm, puls i metrum – i ten sam materiał muzyczny tańczy zupełnie inaczej. We wrześniu, jak to we wrześniu, czasem także wschodzi słońce. Przebąblowałem sierpień. Jakoś tak uciekł. Może przeciekł między palcami – ale nie moimi.

 

Serenada wyszła ze struny h. Gitara stara, ledwo stroi, ale tę akurat lubię. Kupiłem ją kiedyś w komisie, jeszcze za nieboszczki k. Leżała samotnie na górnej półce. I tak jakoś została. Pudło poobijane i gryf. Nic to wielkiego nie było nigdy. A mimo to serenada wyszła z niej. Założyłem bluesowe struny. Brzęczą cicho.

 

Zastanawiałem się nad tym, że skoro bluesmani śpiewając o kobiecie śpiewają w istocie o złym panu, który im kasę zabiera, więzi ich i poniewiera, to komu dziękować za bluesa? W sumie to nie kobieta dała im natchnienie, by ta cudowna muzyka zaistniała niegdyś na plantacjach bawełny na południu Stanów Zjednoczonych. W istocie to tym złym panom powinno się dziękować za bluesa. Gdyby byli dobrzy, troszczyli się o ludzi i uczciwie im płacili – bluesa by nie było. Kat zatem był natchnieniem bluesa.

 

To nieco szokujące odkrycie skłania mnie do przekonania, że piękna muzyka rodzi się tam, gdzie ktoś cierpi. Inaczej i on i jego los przeminąłby bez echa, a tak został przynajmniej blues czy mazurek. Czujecie to? To takie proste. Pozbądź się cierpienia a zostaje ci pusta egzystencja maszyny... i to nie wiedzieć do czego stworzonej. Łazi taka i co robi? A tak przynajmniej stworzy bluesa. Dla pociechy w strapieniu i bólu. Ale stworzy.

 

Rola kata i oprawcy staje się wtedy dość niejednoznaczna. Gdyby nie blues – byłby tylko oprawcą i draniem. A tak jest jakby mitycznym oprawcą i draniem, jak jakiś mityczny potwór, który wyciskając cudze łzy a często krwawe łzy, stawał się natchnieniem do twórczości.

 

Czyżbym postulował znęcanie się nad ludźmi... A to już sami sobie odpowiedzcie, jeśli szczęście upatrujecie w pięknie zewnętrznym, to wasza duchowa pustka dopadnie was tak jak mór. Zaraza rozprzestrzeni się szybko i wszystko zniknie. A gdy to wnętrze rozkwitnie, jak okaleczane w końcu dorocznie krzewy winogron, to latorośl może być słodka i dorodna. Cierpi, ale rodzi piękny i dorodny owoc.

 

Nawet jak rozkołysana serenada jest jak tancerka po nocy, która kołysze biodrami w takt słyszanej z daleka muzyki, to przecież w tym tkwi tajemnica muzyki, by kogoś rozkołysać.

 

 

Andrzej Marek Hendzel  

Do góry