A+ A-
    Wydawnictwo Oficyna

    Dziennik Muzyczny

    Strona główna
    Wydawnictwo Oficyna Kompozytorzy Dziennik MuzycznyRecenzje Instytut Neuronowy Do pobrania Krótki opis Kontakt
    Poprzednia

    Wpis Dziennika Muzycznego numer 236

    Następna

    Koszalin, 28. 06. 2024 r.

     

     

    Zacznijmy od cyca. Jaką rolę cyc odgrywa w muzyce. Wszyscy jesteśmy ssakami. Oczywi­ście oprócz tych, którzy są obywatelami United States of Artificial Intelligence (USAI). Ci to cyca nie ssali. Co, zatem, ten ważny organ uczynił dla muzyki?

     

    Nie wymieniając nazwisk, bo dla nich tu miejsca nie ma w Dzienniku Muzycznym. Jeśli ktoś nazywa swoją kapelkę od cyca i całe lata swoim głupawym uśmieszkiem czaruje lu­dzi, by kupowali jego gnioty, to jego rola wśród pajaców scenicznych jest oczywista. Jed­nakże, co robi wśród felietonistów? I, okazuje się, jest tychże felietonistów guru. Robią so­bie spotkania biesiadne i to od dziesiątków lat. Tacy felietoniści, jakie czasy? To oklepany pomysł, że takich felietonistów mają nasze czasy, na jakich zasługują. Talenty rodzą się ze­słane tu przez Boga. Czasem znakomite czasy nie mają nikogo ciekawego w tej dziedzinie a czasy nijakie aż przelewają się od takich. Klecą swe opiniotwórcze korowody, jakby chcieli ukleić posąg Augusta z konfetti. I lud łyka te dary głębokiej myśli prościutko z kałuży.

     

    Potem taki jęczy, że pojawia się nowe medium. Znacznie bardziej agresywne niż poprzed­nie. Spadają nakłady pism, w których były publikowane jego bazgroły a internet kwitnie. Jest znacznie bardziej arogancki, jadowity i napastliwy niż on. A kto psuł gust ludziom przez całe lata, wciskając im swoje prostackie zdanka, by spadli do rangi niemyślącego motłochu? Kto zaniżał loty i teraz pyskuje o Orle Białym, jakby był znawcą lotów na wyso­kościach, gdy samemu jest baryłą podstarzałego miodu turlającą się do biesiadnego stołu? Taki nagle obrońca Orła Białego się znalazł w osobniku, który całe lata opluwał go jak stojącego pod pręgierzem. Ginie teraz od swojej własnej plwociny. Nie jest to plwocina za plwocinę.

     

    Czy to coś ma wspólnego z muzyką? Otóż nie bardzo. Wybryki muzyczne takich ludzi to sztafaż, by wtryniać ludziom nic nie znaczące brednie. Ich koledzy politycy, którzy teraz są na tapecie, zantagonizowani ponoć z ich kolesiami, którzy przeminęli, są dumni z osiągnięć tłuszcza. My jednak kończmy, bo nam tu wlezie knur do muzyki.

     

     

     

    Andrzej Marek Hendzel

     

    Do góry