Dziennik Muzyczny
Strona głównaWpis Dziennika Muzycznego numer 28
Koszalin, 02. 05. 2009 r.
Nieco propruski Elsner, który uważał, wspominając Albertiniego, którego dziś mało kto pamięta, że jak Warszawę wzięli nasi sąsiedzi z Zachodu, to smak muzyczny w tym mieście się poprawił, taką wygłosił sentencję:
Praca, ten kamień filozoficzny, rozwiązuje zadania życia człowieka. Człowiek pracujący nawet w egoistycznym celu, już tym samym przynosi korzyść pośrednią swemu społeczeństwu. Cóż dopiero praca przy talencie, tym błogosławionym darze, którego Bóg tylko wybranym udziela!...
Tak emigrant z Niemiec, żyjący w Polsce, kwituje zbyt leniwe wysiłki Włocha, uwiedzionego włoskim dolce far niente. Mile spędzić czas, przebimbać dzień, wypełniając go słodyczą nieróbstwa i mamy zapomnianego kompozytora. Tak to widzi Józef Elsner. Ale kto pamiętałby jego samego, gdyby nie to, że uczył Chopina?
Może Elsnerowi brakło talentu, może jego pracowitość postawiona do rangi bożyszcza przytłoczyła go zanadto. Albo jedno i drugie. Ale prawdą jest, że praca nad dziełem wypełnianym z talentem i wiarą w jego siłę, piękno i wielkość jest darem. Nie wznosi człowieka nigdzie, nie uskrzydla ani nie wynosi ponad innych. Daje radość sama w sobie. Jeśli inni to docenią, to dobrze, ale dla tego stanu, który dzieje się podczas pracy, to nie ma żadnego znaczenia. Chyba że ci inni przyjdą i przeszkadzają swoimi uwagami, analizami i przemądrzałym spokojem, który w istocie jest paskudnym zwyczajem nazywania agresji grzecznością.
Chętnie usłyszę utwory Elsnera na scenach polskich. Jak chętnie usłyszę utwory Karola Kurpińskiego, jego antagonisty i podobno wroga. Dawno minione niesnaski zniknęły, tylko wiatr między kartkami nie czytanych książek czasem wywoła je jak nikłego duszka, ale czemu utwory tych ludzi zniknęły jak kamfora? Praca i lenistwo idą ze sobą w parze. Pierwsza ma święto raz w roku, gdy pozwala utonąć w lenistwie i gnuśności. Lenistwo natomiast świętuje cały czas. Aż w końcu zdechnie, zabierając z sobą nie napisane dzieła. Ale na pytanie: Czemu jedne z nich, choćby wykonane w pocie czoła są pamiętane a inne zrobione jakby od niechcenia żyją? – nikt jak dotąd nie odpowiedział.
Święto pracy to - dzień pracy. Świętujmy dzień pracy pracą. To nie święto kościelne. Najlepszą pracą dla muzyki jest muzyka. Jeśli udzieli się komuś jej życie, to praca stanowi dodatek. Bez niej nie przeleje się utworu na papier, czy na formę elektroniczną, która kiedyś i tak wyląduje na papierze. Najważniejszy dla muzyki jednak nie jest papier, ale jej ulotne wrażenie, jakie wywołuje u muzyka i słuchacza.
AndrzejMarek Hendzel
Do góry