Dziennik Muzyczny
Strona głównaWpis Dziennika Muzycznego numer 277
Koszalin, 11. 03. 2025 r.
Podobno „o zmarłych tylko dobrze, albo w ogóle”. To w takim razie nie wolno by mówić o zbrodniarzach niczego złego, bo zmarli i musi nad nimi zapanować cisza.
Komuniści to szczególny gatunek zwierząt, oni wszystko, co mają, musieli ukraść. Nawet swoją tożsamość jako ludzie, bo będąc bestiami – co znaczy tyle co „zwierzętami” - musieli stale udowadniać swoje człowieczeństwo swoimi pokazowymi działaniami.
I tak różowa telewizja reżimowa nadała obecnie – i to wielokrotnie – sprawozdanie z pogrzebu największego z tych bestii – Stalina. Obrzydliwa ceremonia wypełniona po brzegi paskudnymi wieńcami. Jakby kto okradł z igliwia wszystkie lasy wokół Moskwy. A kwiatów ile i to w marcu. A zważywszy, że lud ledwo miał wtedy chleb, nie tylko ledwo na chleb, ale ledwo chleb, to taki pokaz próżności jako pokaz siły to nawet nie groteska. To tragi-farsa.
Teraz już wiemy, skąd wziął się zwyczaj kładzenia na grobach tego wulgarnego kwietnika. Kładą kwiaty i uciekają. Resztę zrobią grabarze, ale już bez ich obecności, bo ludzie dzisiaj tacy delikatni. Nie mogą się stresować oglądaniem pochówku. A potem ktoś, najlepiej jakiś służący, posprząta po nich to śmietnisko z wieńców, szarf, zniczy i wiązanek. Oni nie. Oni zrobili swoje, przyszli naśmiecić.
A może nie o to chodzi i krzywdzę biednych wieńcokładców. Może każdy z nich chowa swojego domowego Stalina i chce się tylko upewnić, że na pewno umarł i nie wróci, wysysać z nich krwi. Pogrzeb Stalina wyglądał jak pogrzeb hiperwampira. Jednakże na pogrzebie byli ci z czerwonymi opaskami. Czerwoni żałobnicy. Związek krwiobiorców. Krwiopijca kojarzy się raczej z tymi, których ta czerwona zaraza krytykowała a potem, po uwłaszczeniu jak u nas po 1989 roku, zamienili się w tych dzikich krwiopijców, już nie kryjąc nawet swoich inklinacji.
Plecenie, ile to Świat zyskał na życiu takiego potwora i ile stracił skutkiem jego śmierci. A powinno być: ile Świat zyskał na śmierci tej bestii i ile stracił skutkiem jego życia. U komunistów wszystko jest na odwrót jak u głupca. Nie jest to twórcze odkrywanie stale powtarzanego błędu, by tak dalej nie czynić, ale sam błąd w jego karczemnej naturze.
Jednakże tu mówimy o muzyce. Tak, z muzyką to oni mieli wtedy największy problem. Nie pomyśleli o sobie, że też są śmiertelni i nikt im specjalnego, dedykowanego utworu nie poświęcił z okazji ich plugawego zgonu. Wrzeszczeli nad grobem tego zbrodniarza, że był nieśmiertelny. Jeśli mówimy o samozaprzeczeniu, to co trafimy lepszego? I pokutujący marsz pogrzebowy Chopina i „Lacrimosa” z „Requiem” Mozarta. A przecież tekst „Lacrimosa” jest taki:
Lacrimosa dies illa,
Qua resurget ex favilla
Judicandus homo reus
Huic ergo parce Deus,
Pie Jesu Domine,
Dona eis requiem! Amen!
Co znaczy:
Opłakany ten dzień będzie,
Kiedy z prochu się dobędzie
Na sąd straszny, człowiek mierny.
Bądź mu, Boże miłosierny.
Dobry Jezu, a nasz Panie,
Daj im wieczne spoczywanie. Amen.
Albo w innym przekładzie:
Dzień ów łzami zlan gorzkiemi,
W którym na sąd z prochu ziemi
Grzeszny człowiek wstanie żywy.
Bądź mu, Boże miłościwy,
Dobry Panie, Jezu, daj
Duszom zmarłych wieczny raj. Amen.
Pierwszy przekład nieznany z przeróbką własną a drugi benedyktynów z mszalika Pallotinum z 1963 r.
Czyli nad trumną potwora z szybką jak z myśliwca śpiewali tekst, że na sąd stanie człowiek mizerny, mierny, podły. Taki miały deficyt muzyki czerwone pająki, że nad Stalinem wzywali dla niego Imienia Pańskiego.
A komunista zostanie komunistą do samej śmierci. Niczego w sobie nie zmieni, by być bliżej Boga. Nauka Jezusa to dla niego głupie filozofie. Czyli głupie umiłowanie mądrości. Tyle zrozumiał w swoim zabetonowanym mózgu i tyle odczuł w swoim skamieniałym sercu.
I tak pochowali Stalina. W każdym wieńcu na grobie, na którym zarabiają cmentarne kwiaciary, pełno jest truchła tego zbrodniarza. Taki sprofanuje nie tylko muzykę.
Andrzej Marek Hendzel
Do góry