Wydawnictwo Oficyna
Strona główna Dziennik Muzyczny
Wydawnictwo Oficyna Kompozytorzy Dziennik Muzyczny Recenzje Instytut Neuronowy Do pobrania Krótki opis Kontakt
 
 

     

Poprzednie 

Następna

Koszalin, 05. 06. 2009 r.

 

 

 

Wyobraźmy sobie mąkę. Dobrze zmieloną w ilości takiej, że stała się wielką kulą mąki o rozmiarach naszego globu – Ziemi. Na jednym z ziarenek mąki żyją istoty, które ubzdurały sobie, że jak się zawezmą, to narzucą swoje widzimisię całej tej wielkiej bryle mąki. Ale nie wpłynęły w żaden istotny sposób na to małe ziarenko, na którym żyją. Jedyne, co zrobiły, to zniszczyły sobie własne środowisko życiowe. Co się stanie z ich ziarenkiem, gdy zginą te istoty? Nic. Pozbędzie się pasożyta, który niszczy sam siebie.

 

Czym jest ta analogia? To niemiecka filozofia. Cała jej treść. Nie ma w niej dosłownie nic więcej. Niczego nie spłycam, nie przekręcam i nie trywializuję. Kant, ta kałuża umysłowa, Hegel ten sprzedajny mędrek, i cała pomniejsza reszta po nich to jedno wielkie zawracanie głowy. Wyrzekli się potrzeby poszukiwania prawdy w imię narzucania Światu swoich banialuk. I co spowodowali?

 

Pchła na dupie psa ma większy wpływ na jego istnienie niż my ludzie na istnienie Wszechświata. Dosłownie, nie ma tak małego miejsca znaczącego, które odbieralibyśmy jako zrozumiałe i intuicyjne, żeby przedstawić małość naszych usiłowań. To my próbowaliśmy narzucać coś Wszechświatowi? Zamiast słuchać jego głosu, tego co ma do powiedzenia, daliśmy się uwieść pustej gadaninie.

 

Owszem, Niemcy i im podobni wydoskonalili metody poznania zjawisk. Ale to wszystko na poziomie nędznego podwóreczka, tego pomijalnego wpływu, przy którym wpływ skrzydeł motyla w Pampie na huragany na Florydzie jest tysiące razy bardziej widoczny. Dokładne metody diagnostyczne i wszelkie nieoznaczoności, to płody jednego i tego samego – ludzkiego zarozumialstwa. Nie ma w tym żadnej potrzeby poznania. To jest prostackie: „My, człowiek, chcemy, aby było tak a tak.”. A Wszechświat nawet nie patrzy na to. Nic to w jego mniemaniu o nas, jako istotach nie zmienia.

 

Dlaczego o tym mówię? Jakiś tępy znawca prowincjonalnego niemieckojęzycznego pisarza z Mazur powie zaraz, że jestem szowinistą i po prostu nie lubię Niemców. Za to, co zrobili mojemu krajowi – Polsce – nie mogę ich lubić zbytnio, jak sąsiada, który po nocy wyrzucałby swoje śmieci na moją posesję, otruł by mi psa albo okna powybijał. Wpływ Niemiec na losy polski jest niestety tylko negatywny. Ktoś powie, że mamy dwóch złych sąsiadów, bo i jeszcze Rosja. Ale spokojnie, oceńmy to sami. Gdyby nie Niemcy, nigdy Rosja nie przyszłaby szukać swojego interesu w Polsce. Po co jej jakaś Polska, gdy ma te nieprzebrane tereny na wschodzie? Tam mogłoby żyć pięć razy tyle ludności niż żyje obecnie w Chinach, to po co jej teren nad Wisłą. Tak, tak, jest to powiedzonko o milionach i potrzebie zdobycia więcej. Ale z tego punktu widzenia, lepiej chyba opanować coś dużego.

 

Jednakże na całokształt myślenia na świecie, Niemcy i ich filozofowie wpłynęli najbardziej destruktywnie w historii ludzkości. Nic nie było tak jadowite, jak niemiecka filozofia. Skaziło umysły na całym świecie i dalej trwają w tej ordynarnej pustce, szczególnie na akademiach, które stały się ostoją, barykadami i szańcami zaprzaństwa umysłowego. Ciągłe wracanie do nieprzebranej skarbnicy bzdury, to jest istota myślenia akademickiego.

 

A dlaczego o tym w tekście o muzyce? Bo był zabawny przesąd w starożytności, nazwany przez Stagirytę muzyką sfer. Piękna analogia, choć nie ukuta przez Hendzla. Delikatna wizja dająca sygnał, że musimy się wsłuchać w to, co się dzieje, a nie próbować cokolwiek narzucać. Czemu nie umiemy narzucić swoim włosom, aby nie wypadały albo by rosły szybciej? Nasi bogacący się na nas fryzjerzy, oto nauka człowieka powstała na mądrości rodem z Niemiec. To szczytowe osiągnięcie niemieckiego filozofowania.

 

Czemu to mówię z ziemi, która w filozofów była uboga jak mało która? W końcu w Polsce nie urodził się dotąd żaden. Teraz macie Hendzla. Co zrobić, niewiele to zmienia w pustce. Nie oczekujcie wyników zaraz. Siła myśli, to siła delikatności. Płynie do świadomości ludzkiej łagodną falą. Ale ktoś na tej pustej tafli musiał w końcu zrobić to plum. Widzicie te rozszerzające się cudownie koła. Tę harmonię przepięknych odbić, powrotów i interferencji, choć wolę słowo - zdudnień. A jak światło skrzy na tej leciutko wzburzonej tafli. Ratujcie, co się da, z myśli ludzkiej i nie dawajcie się przekabacić Niemcom. Oni nawet wtedy, gdy bronili z pozoru tego, co dali światu Grecy, robili to zawsze z prymitywnego wyrachowania. Czemu? Bo tacy są. Czy to zarzut? Nie. To stwierdzenie faktu. Zbyt boleśnie udowadniali to światu, jak pojmują prawdę, myśl i pomysły, aby ten świat łatwo im to zapomniał.

 

A muzyka płynie z serca. Nigdy z niczego innego. Nawet, gdy ktoś ma przeszczepione. Muzyka to język, którego uczy uczucie. Wymagający, trudny, bolesny - ale zarazem wielki i piękny. Nie ma żadnej sztuki równie rozchwianej i równie uniwersalnej. Wielkie Cudowne Universum cieszy się nią stale. Czemu my nie możemy? Czemu nie chcemy? I czemu nie chcemy jej poznać? Skoro jedyne, co ma sens, to starać się zgłębić tę muzykę.

 

 

Andrzej Marek Hendzel